Zdecydowałem, że sekcja FOTOGRAFICZNIE znajdująca się na tym blogu, zostanie przeniesiona na Instagram (#wkrakowiebezzmian). W związku z tym, w tej małej zachęcie do zajrzenia tam, chciałbym pokazać Wam:
Instagram #wkrakowiebezzmian
Spacery tematyczne po Krakowie
Wrzesień to idealny czas, by
podsumować to, co wydarzyło się w wakacje. A w Krakowie działo się jak zawsze
bardzo dużo. Dziś jednak nie opowiem o wszystkim, chciałbym się jedynie skupić na
spacerach tematycznych, które w pandemicznych czasach okazały się być idealną
rozrywką dla turystów, ale chyba przede wszystkim dla mieszkańców Krakowa. W
większości jednak owe spacery zakończyły się z końcem sierpnia i właśnie stąd
ten post.
Czym w ogóle są takie spacery?
Ładnie podsumował je Małopolski Instytut Kultury pisząc: „spacery tematyczne to
propozycja poznawania dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego zgodnie z
określonym zagadnieniem – motywem przewodnim trasy”. W zasadzie nic dodać, nic
ująć. Pora więc zadać sobie pytanie kto je organizuje? I tu ciekawa sprawa, bo
w zasadzie każdy, tzn. praktycznie każda instytucja kulturalna, np. Muzeum
Narodowe, Muzeum Inżynierii Miejskiej, Krakowskie Biuro Festiwalowe, Muzeum-Miejsce
Pamięci KL Plaszow, Festiwal Otwarte Mieszkania, Muzeum Podgórza i wiele, wiele
innych organizacji. Kolejne ważne pytanie jakie winniśmy sobie zadać, to skąd
taki pomysł i kto, o ile w ogóle ktoś, z tego korzysta? Otóż spacery tematyczne
istnieją już od dawna, jednak aktualna sytuacja pandemiczna mocna dotknęła
sektor kulturalny i ten, nie mogąc realizować się w zamkniętych przestrzeniach,
postanowił niejako wyjść do ludzi i wyciągnąć ich do przestrzeni miejskiej. Był
to idealny ruch, gdyż zamknięci w swych domach ludzie mieli wreszcie dobry
powód, by wyjść i doświadczyć czegoś ciekawego. Nie musieli udawać się do
muzeum, bo to muzeum przyszło do nich. Jak się okazało mieszkańcom Krakowa
bardzo ta idea się spodobała i licznie uczestniczyli w owych spacerach.
Napisałem uczestniczyli, bo istotnie spacery tematyczne odbywają się najliczniej
właśnie w okresie wakacyjnym od czerwca do początku września. Wynika to z najlepszych
w owym czasie warunków pogodowych, oraz licznych urlopów czy przerwy w szkole,
bo wiele ze spacerów jest dedykowanych właśnie młodszym mieszkańcom.
Przyznam, że wyjątkowo w tym roku udało mi się uczestniczyć w całkiem sporej liczbie spacerów i chciałbym się z Wami podzielić małą fotorelacją oraz zagadnieniami, jakie były poruszane podczas tych przechadzek. Zagadnienia podam w formie pytań, byście mogli zweryfikować również stan swojej wiedzy o Krakowie. Miłego oglądania i mam nadzieję, że złapiecie bakcyla i zobaczymy się za rok na którymś ze spacerów tematycznych.
Spacer tematyczny "Płaszowskie pomniki (1947-1964-2020)
Hejnalista i hejnał mariacki
Hejnał z mariackiej wieży jest
nie tylko symbolem Krakowa, ale i obowiązkową atrakcją turystyczną. Wszyscy też
świetnie znają legendę o zestrzelonym hejnaliście i niedokończonym hejnale oraz
nie jest dla nikogo tajemnicą, że hejnał grany jest na cztery strony świata.
Wydaje mi się, że to właśnie ta oczywistość zagadnienia powstrzymywała mnie od
napisania czegokolwiek na ten temat. Z drugiej zaś strony, skoro to wszystko jest
takie oczywiste, to wpis ten winien był pojawić się na samym początku. Cóż, ja
zaś jestem zwolennikiem teorii, że wszystko w życiu ma swój czas. I oto za
sprawą ostatnich wydarzeń, czyli pewnej strażaczki, która postanowiła zostać
pierwszą hejnalistką, nadeszła pora, by podsumować wszystko, co wiemy o hejnale
i hejnaliście oraz opowiedzieć jak zmieniała się jego rola na przestrzeni
wieków. Zapraszam Was więc w tę odległą i jak się okaże wcale nie tak oczywistą
podróż.
Zanim jednak umieścimy hejnalistę
na wieży, warto wspomnieć także o niej samej. Wieża mariacka była najwyższa w
mieście, stąd zwano ją turris excubiarum. I tu pojawia się pierwsza
ciekawostka, gdyż owa wieża budzielna, hejnalica, zwana również po prostu
strażnicą, nie należała do kościoła, a do miasta. Stało się tak, gdyż była
częścią systemu obronnego Krakowa i dlatego właśnie znajdował się na niej
strażnik. Idąc śladem Jana Adamczewskiego, przywołam tu słowa Edmunda Wasilewskiego
(poety i piewcy Krakowa), który pisał:
Patrz Mariacka Wieża stoi,
dla miasta strażnica;
na jej widok myśl się korzy,
a duma zachwyca.
Aktualną gotycką wieżę mariacką
wzniesiono w początkach XIV wieku, podczas odbudowy zniszczonego w 1241 roku
romańskiego kościoła. Nie była jednak aż tak wysoka jak ta dzisiejsza - 81
metrów, jednak od samego początku przewyższała sąsiadującą wieżę pełniącą
funkcję dzwonnicy. Dlaczego była wyższa? Gdyby posłużyć się legendą, z
zazdrości pomiędzy braćmi, którzy byli budowniczymi wież. Natomiast gdyby
posłużyć się faktami, to wynikało to z jej początkowej roli głównej strażnicy
miejskiej, która miała być najwyższym punktem w mieście, by zapewnić
strażnikowi najlepszą możliwą widoczność. W XV, XVII i XX wieku wieża była jeszcze
nadbudowywana i modyfikowana.
Jak już wspomniałem, na wieży mariackiej
(aktualnie na jej 54 metrze) od samego początku znajdował się strażnik, który
przy użyciu trąbki komunikował się z miastem. Nieznana jest jednak dokładna
data rozpoczęcia grania hejnału w Krakowie, pierwsze zaś udokumentowane
wzmianki o melodii pochodzą z 1392 roku. Rola trębacza, była bardzo istotna,
gdyż przede wszystkim informował on mieszkańców o wszelkich zagrożeniach. Gdy zaś
na horyzoncie nie było żadnego niebezpieczeństwa, trębacz z mariackiej wieży
codziennie rano i wieczorem dawał znać straży znajdującej się na murach
obronnych miasta, że mogą bezpiecznie otwierać i zamykać bramy miejskie. Na
hasło hejnału odpowiadali wówczas trębacze ze straży znajdującej się na
basztach i bramach miejskich. Gdy zaś miastu zagrażało jakieś
niebezpieczeństwo, to trębacz natychmiast o tym informował. I tak oto na
przykład, gdy zbliżał się pożar, trębacz sygnalizował to grając w stronę
pożaru, a w późniejszych latach dodatkowo wywieszał czerwoną flagę w tym
samym kierunku. Jeśli zaś do miasta zbliżał się wróg, to zamiast tradycyjnej
melodii mogliśmy usłyszeć Bogurodzicę, która mobilizowała mieszkańców do
chwycenia za broń. Ponadto, w takiej sytuacji strażnik ratuszny z polecenia
burmistrza nakazywał trębaczowi dodatkowe bicie w miedziany kocioł. Inną rolą
hejnału było odmierzanie czasu, choć w XV wieku godzinę określano raczej w
przybliżeniu. Czas zaczynano liczyć od zachodu słońca i mierzono go za pomocą
zegarów słonecznych lub klepsydr. Ci zaś, którzy nie posiadali takich
przyrządów, zdani byli na hejnał i bijące regularnie kościelne dzwony.
Podobnie jak dziś, bo szczęśliwie
tradycja ta jest kontynuowana, poranny i wieczorny hejnał odgrywany był na
cztery strony świata. Najpierw w kierunku Wawelu, gdzie zasiadał król,
następnie w stronę Ratusza, dla burmistrza i rajców, potem ku Bramie
Floriańskiej, przez którą przybywali do miasta goście i kończył grą w stronę
Małego Rynku, gdzie znajdowali się kupcy i handlarze. Aktualnie zaś, z racji,
że od 1874 roku to właśnie strażacy pełnią nieprzerwanie służbę na Wieży, a z
Małego Rynku zniknęły już kramy, ostatni hejnał grany jest dla komendanta
straży pożarnej (Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej ma siedzibę przy
ulicy Westerplatte).
Z biegiem lat zarówno hejnał jak
i rola samego hejnalisty mocno się zmieniały. Nie wiadomo na przykład kiedy
dokładnie hejnał zaczęto grać co godzinę. Wiele różnych informacji pojawia się
natomiast w odniesieniu do samej melodii, znanej dziś jako hejnał mariacki. Według
kilku źródeł, była to znana węgierska pieśń, która dotarła do Krakowa wraz z
przybywającymi na ślub Władysława Jagiełły z Jadwigą Węgrami w XIV wieku. Nie zachował się jednak żaden średniowieczny zapis nutowy, który mógłby to
potwierdzić. Sama melodia nie jest też skomplikowana, gdyż opiera się jedynie
na 5 nutach. Wielce prawdopodobne jest, że hejnał z biegiem czasu ulegał różnym
zniekształceniom, gdyż trębacze przez wieki grali go z pamięci. Jednym ze
starszych zapisów nutowych jest ten z 1888 roku, autorstwa Piotra Stachiewicza.
Oczywiście najwięcej jednak mówi się o dość oryginalnym zakończeniu naszego hejnału, który po prostu się urywa. Szukając wytłumaczenia tegoż zabiegu nie ma co odwoływać się do faktów historycznych, gdyż legenda z tym związana tak bardzo się zakorzeniła, że wszyscy biorą ją za pewnik. A było to tak: W 1241 roku (to właśnie prawdopodobnie wtedy pierwotny kościół Najświętszej Marii Panny został zniszczony) strażnik znajdujący się na wieży zauważył zbliżających się Tatarów. Począł więc czym prędzej grać hejnał, by ostrzec mieszkańców Krakowa. Nie zdołał jednak dokończyć utworu, gdyż strzała wystrzelona przez jednego z najeźdźców przeszyła mu gardło i melodia się urwała wraz ze śmiercią trębacza. Podobno historia ta została wymyślona w latach 20. XX wieku, a jej autorką jest Aniela Pruszyńska, która podczas kolacji z Erikiem P. Kellym naprędce skonfabulowała historię o tatarskiej strzale. Następnie w formie pisanej legenda pojawiła się w 1928 roku w powieści wyżej wspomnianego Erica P. Kelly’ego pod tytułem Trębacz z Krakowa. Bodaj najwybitniejszy spośród generalnych konserwatorów zabytków, prof. Wiktor Zin, mawiał, że „powtarzający się motyw z tym nagłym urwaniem ma w sobie coś, co w jakiejś mierze symbolizuje całą Polskę”. Jak widzicie wprowadzanie tu teorii o tym, że zakończenie utworu zostało zwyczajnie zapomniane ze względu na brak przekazu nutowego na przestrzeni wieków, jest zupełnie bez sensu. A o to, by hejnał uległ zniekształceniom wcale nie było trudno, gdyż prawdopodobnie pod koniec XVIII wieku zaprzestano wykonywania go. Wynikało to z faktu, iż w zubożałym Krakowie zabrakło funduszy na utrzymanie hejnalisty. Zmieniło się to dopiero w 1810 roku, kiedy to hejnał powrócił dzięki wsparciu finansowemu Julianny i Tomasza Krzyżanowskich. Kolejnym wielkim krokiem w życiu hejnału był 1927 rok, wtedy to za pośrednictwem Polskiego Radia rozpoczęto regularną (z małą tylko przerwą w czasie II Wojny Światowej) transmisję hejnału w samo południe. To właśnie wydarzenie sprawiło, że hejnał z wieży mariackiej stał się najstarszą, wciąż istniejącą audycją radiową na świecie.
Jak już wcześniej ustaliliśmy,
pod wpływem pewnych wydarzeń, hejnał zmieniał nieco swoją formę. I tak ot na
przykład, w średniowieczu grana Bogurodzica informowała o
niebezpieczeństwie, a 26 kwietnia 1848 roku, gdy mieszkańcy Krakowa rozpoczęli
walkę o wolność z wojskiem austriackim, hejnalista krzycząc z wieży przez tubę
zagrzewał ludzi do walki. Inną dużą zmianą było to, że w XIX wieku, a następnie
od 1996 roku, w miesiącach maryjnych (maj i październik), w każdą niedzielę w godzinach
6:00, 12:00 i 21:00 zaraz po odegraniu właściwego hejnału, grane są pieśni
religijne ku czci Najświętszej Marii Panny. Innym nietypowym wydarzeniem,
jedynym w historii hejnału, było jego wykonanie jednocześnie przez czterech
hejnalistów. Okazją do tego była 130 rocznica Krakowskiej Zawodowej Straży
Pożarnej obchodzona 5 czerwca 2003 roku. Aktualnie również mamy do czynienia z
mieszaniem się tradycji ze współczesnością. Ma to miejsce chociażby podczas
pogrzebów znanych krakowskich osobistości. Grane są wówczas utwory z nimi
związane, np. podczas pogrzebu Wisławy Szymborskiej hejnalista wykonał utwór Nic
dwa razy się nie zdarza, dla upamiętnienia Jana Pawła II grano Barkę,
a Zbigniewa Wodeckiego żegnano utworem Zacznij od Bacha.
Wróćmy jednak do samego hejnalisty, który wyewoluował ze średniowiecznego strażnika. Od samego początku otoczony był ogromnym społecznym szacunkiem, a sama służba strażnika na wieży stała się zaszczytem, którego dostępowali jedynie odpowiedzialni wybrańcy. Zobowiązani byli oni nawet do składania następującej przysięgi przed rozpoczęciem służby:
Zarówno w średniowieczu jak i
dziś praca hejnalisty nie należy do najłatwiejszych. Aktualnie pracuje on przez
24 godziny na dobę, po czym ma 48 godzin przerwy, a na jednej takiej zmianie
pracuje dwóch hejnalistów. Ich głównym zadaniem jest wygrywanie hejnału o
każdej pełnej godzinie, od godziny 8:00 do godziny 7:00 dnia następnego. Żeby
jednak wykonać to zadanie, hejnalista musi pokonać 272 schody, co trwa prawie
trzy minuty. Do 2014 roku, czyli do remontu schodów, trębacz pokonywał ich 239.
Łatwo zatem zauważyć, że oprócz nieprzeciętnej znajomości gry na instrumencie,
wymagana jest dobra kondycja fizyczna. I tu w zasadzie przechodzimy do sedna,
gdyż kilka miesięcy temu, w związku z przejściem na emeryturę, po 24 latach
pracy, Jana Sergiela, krakowscy strażacy ogłosili konkurs na nowego hejnalistę. A oto kilka wytycznych, które kandydat na hejnalistę musiał spełnić:
● Przejść sprawdzian z gry na
trąbce,
● Ukończyć pozytywnie test
sprawnościowy (dla obu płci praktycznie taki sam, poza małą różnicą, że panowie
podciągają się na drążku, a dla pań jest rzut piłką lekarską),
● Zdać test z braku lęku
wysokości,
● Należeć do straży pożarnej,
● Mieć obywatelstwo polskie,
● Posiadać co najmniej średnie
wykształcenie,
● Nie może być karany.
I choć wytyczne są dla wszystkich
takie same, to ostatnio zrobiło się głośno, gdyż do konkursu stanęła kobieta. -
Wśród wszystkich zgłoszeń jest jedno zgłoszenie od pani. To sytuacja
nietuzinkowa, do tej pory nie było w historii strażaczki-hejnalistki - przyznawał
Bartłomiej Rosiek, oficer prasowy KM PSP w Krakowie. Nie jest to jednak
pierwszy raz gdy w konkursie na hejnalist(k)ę mogły wziąć udział kobiety.
Pierwszy taki konkurs został ogłoszony w 2015 roku. Jest to o tyle ważne
wydarzenie, iż wcześniej ta praca była zarezerwowana dla mężczyzn. I tu też pora
na małą ciekawostkę, gdyż nie oznacza to wcale,
że hejnał nigdy wcześniej nie był zagrany z mariackiej wieży przez płeć
piękną. Otóż 31 grudnia 1993 roku o godzinie 12:00 po raz pierwszy hejnał
wykonała kobieta – Anna Kula, studentka drugiego roku Akademii Muzycznej w
Krakowie, jedyna kobieta grająca w tej uczelni na trąbce. Wracając zaś do
konkursu na hejnalist(k)ę, to pierwsza tura nie przyniosła rozstrzygnięcia,
gdyż kobiety poległy na etapie gry na trąbce, a następnie żaden z uczestników
nie osiągnął satysfakcjonującego wyniku w teście sprawnościowym. Druga tura
konkursu odbyła się pół roku później w maju 2021 roku i wtedy to szeregi
krakowskich hejnalistów zostały wzmocnione przez dwóch mężczyzn. Jak dodaje
oficer prasowy krakowskiej straży pożarnej Bartłomiej Rosiek - Ciekawostką jest
to, że jeden z panów, który został najwyżej oceniony, startował również w
pierwszym, grudniowym naborze. To dowodzi, że warto nie poddawać się i dążyć do
celu, pracować nad sobą, bo podczas pierwszego naboru żaden z kandydatów nie
uzyskał tych minimalnych wskaźników.
Jak widzicie historia zarówno
hejnału jak i hejnalisty jest niezwykle barwna. Przyznaję, że temat okazał się
być bardzo rozbudowanym, więc za jakiś czas na pewno pojawi się jakieś post
scriptum, w którym opowiem chociażby o tym, co mawiali lub pisali o hejnale
znani pisarze i artyści, niekoniecznie nawet związani z Krakowem. Myślę sobie,
że cały wpis można zakończyć po prostu ciekawostką, że z inicjatywy Państwowej
Straży Pożarnej i Bractwa Kurkowego dzień 3 lipca ogłoszono Dniem Hejnału –
m.in. odsłonięto wówczas wmurowaną przy wejściu na wieżę kościoła Mariackiego
tablicę dłuta Czesława Dźwigaja, upamiętniającą zmarłego w 1901 roku na dyżurze
hejnalistę Antoniego Dołęgę.
Żródła:
● Jan
Adamczewski, Kraków od A do Z, Kraków, 1986, s.50
● Jan
Adamczewski, Kraków osobliwy, Skrzat, 1996, s.29-31
● Jan
Adamczewski, Mała encyklopedia Krakowa, Wanda, 1996, s.135
● Ewa
Basiura, Legendarny Kraków – opowieści znane i nieznane, Storyteller,
1998, s.85-87
● Jan
Garlicki, Jerzy Kossowski, Leszek Ludwikowski, Kraków – przewodnik,
WSiT, s.50-51
● Zbigniew
Iwański, Legendy o Krakowie, Petrus, 2016, s.23-27
● Antonina
Jelicz, Życie codzienne w średniowiecznym Krakowie (wiek XIII-XV), PIW,
1966, s.62,64
● Andrzej
Nazar, Opowieści zapomniane. Nieznane legendy Krakowa i okolic, Etiuda,
2012, s.126-129
● Bogusław
Michalec, Miasta Marzeń – Kraków, Mediaprofit, 2009, s.123-127
● https://mariacki.com/bazylika/wieze-mariackie/
● https://www.poczetkrakowski.pl/hejnal/
● https://tvn24.pl/krakow/krakow-wybrano-nowych-hejnalistow-5086805
● https://www.krakow.pl/miasto_z_kultura/72182,artykul,hejnal.html
● Obraz 2:
Rycina Piotra Stachiewicza z 1888 r. – widok szczytów wież kościoła
Mariackiego, na tle których stoi trębacz w zbroi husarskiej, poniżej nuty
hejnału krakowskiego w zapisie neumatycznym (MK, nr inw. MHK 1628/III)
● Obraz 3:
Zapis nutowy hejnału mariackiego – taki przechowują hejnaliści na wieży
mariackiej; jest on w pełni zgodny z zawartym w świadectwie ochronnym Urzędu
Patentowego Rzeczypospolitej Polskiej wydanym dla zapisu hejnału jako znaku
towarowego (z zasobu Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej)
● Obraz 4:
Z Liber iuramentorum – księgi przysiąg urzędników i służby miejskiej
prowadzonej w latach 1671–1798 – strony tytułowe oraz wpis zawierający tekst
przysięgi ustanowionej dla trębacza miejskiego i obowiązującej w roku
rozpoczęcia tej księgi (ANK, rkps 1444, s. 6, 7 i 65)
Szopki krakowskie
To skoro wiemy już co, to teraz warto się dowiedzieć kto, decydował się na tworzenie szopek. Otóż początkowo byli to pracownicy budowlani, w szczególności murarze, którzy w sezonie zimowym cierpieli na brak pracy, więc by nie siedzieć z założonymi rękami, zdecydowali się na tworzenie tych małych budowli. Wykształcił się zwyczaj tworzenia szopek w dwóch rozmiarach, małe, tworzone były jedynie na sprzedaż, oraz duże, będące przenośnymi teatrzykami kukiełkowymi obnoszonymi po domach przez kolędników. To właśnie ten drugi rodzaj szopek jest tak unikatowy, krakowski i doceniony w ostatnim czasie przez UNESCO. Najznamienitszym szopkarzem, którego uważa się także za ojca krakowskiego szopkarstwa i autora pierwszej krakowskiej szopki, na której bazują współcześni autorzy tej sztuki, był Michał Ezenekier, krowoderski murarz. Od 1864 roku tworzył on i obnosił swe szopki aż do wybuchu I wojny światowej, kiedy to władze austriackie zakazały kolędowania. W okresie międzywojennym podejmowano próby wskrzeszenia tej pięknej tradycji, jednak przedstawienia jasełkowe musiały konkurować z bardzo szybko rozwijającym się kinem i innymi rozrywkami. W 1923 roku niejaki Ludwik Strojek, dyrektor Archiwum Akt Dawnych Miasta Krakowa, rozpoczął organizować jasełka na terenie Muzeum Przemysłowego w Krakowie i ożywił tym samym umarłą tradycję. Dzięki tym działaniom zaczęto wówczas na nowo tworzyć i obnosić szopki po domach, jednak ich jakość daleko odbiegała od tych tworzonych na przełomie XIX i XX wieku.
Współczesne szopkarstwo ma się bardzo dobrze, co jedynie przypieczętował wpis na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Obecnie twórcami nie są już pracownicy budowlani, ale reprezentanci wielu bardzo różnych zawodów poczynając od architektów, a kończąc na lekarzach. Po wojnie szopkarzy było i jest bardzo wielu i nie sposób ich tu wszystkich wymienić. Dodam więc, że opiekę nad krakowskim szopkarstwem wciąż sprawuje Muzeum Historyczne Miasta Krakowa, które organizuje coroczne konkursy oraz posiada w swoich zbiorach największą kolekcję krakowskich szopek (wiele z nich znajduje się także w Muzeum Etnograficznym). Organizowane są też liczne wystawy tych małych arcydzieł w kraju i za granicą. Od kilku lat, krakowskie szopki można spotkać również w przestrzeni miejskiej w okresie około świątecznym, gdyż są one wystawiane na widok publiczny w najważniejszych miejscach w mieście. Jeśli kogoś jeszcze nie zachęciłem tym wpisem do zapoznania się z tego rodzaju wspaniałą krakowską twórczością, to zapraszam do Krakowa, by na własne oczy przekonać się o wyjątkowości krakowskich szopek.